sobota, 25 maja 2013

Głód miłości - rozdział 2

Cześć! Mam dla was kolejny rozdział. Mam nadzieję, że jest ok.

*******************************************************

Rozdział 2
Nazajutrz Sotaro wyszedł wcześnie rano. Pomyślał, że jak odwali całą papierkową robotę, to będzie mógł wyjść jeszcze przed obiadem. Widząc Nao śpiącego i tulącego do siebie poduszkę, wahał się dłuższą chwilę. Okrył go jednak delikatnie kołdrą i udał się do restauracji. Była jeszcze zamknięta, ponieważ zwykle otwierała kierowniczka sali. Wszedł do swojego gabineciku i wziął się do pracy. Nao natomiast spał prawie do 11. Tak jak przypuszczał, Sotaro jeszcze nie było. Westchnął, przeciągnął się, ubrał i zabrał za sprzątanie. Chciał, żeby ten dzień był idealny. Zasunął rolety w oknach, zapalił świeczki pomarańczowe i przyszykował obiad. Teraz tylko czekał aż jego kochanek wróci.
Nie musiał długo czekać. Sotaro wszedł do mieszkania i od razu zobaczył blask świec z salonu oraz wyczuł zapach pomarańczy. Kierował się dalej i jego oczy odnalazły Nao poprawiającego coś na stole. Chyba był tym tak pochłonięty, że nie zauważył, iż zielonooki wrócił. Podkradł się do niego, zaskakując namiętnym pocałunkiem. Rudy aż podskoczył, ale zaraz oddał się cudownej pieszczocie. Jęknął mu w usta i przecisnął się mocniej do niego. Bardzo go teraz chciał. ale nie zamierzał tylko w ten sposób spędzić rocznicy. Z cichym pomrukiem oderwał się od niego i uśmiechnął.
- Cześć, skarbie. Jak było w pracy?
- Całkiem dobrze.- odpowiedział i usadził go sobie na kolanach - Mam dla ciebie prezent.
- Naprawdę? Ja dla ciebie też, ale to po obiedzie, dobrze?
- Jasne.
Nao ruszył do kuchni, zabierając z niej przystrojone już talerze z faszerowanym warzywami kurczakiem. Postawił je na stole i do kieliszków nalał czerwonego półwytrawnego wina. Bardzo je lubił. Jedli cały czas się do siebie uśmiechając. Pasowała im taka chwila ciszy. "Ciekawe, co w tym roku wymyśli Sotaro?" - zastanawiał się brązowooki. Ostatnim razem zabrał go do ośrodka wypoczynkowego nad morzem. Nao cały czas powtarzał wtedy, że za drogie i chciał, by odpuścił. Wystarczyłyby mu zwykłe kwiaty. Ze wszystkiego by się cieszył, bo wiedziałby, że to od niego. Ale on wtedy się strasznie uparł i nie chciał słuchać sprzeciwów. wyjechali i bawili się świetnie przez cały tydzień. Kąpiele w morzu, seks w plażowej przebieralni, drinki, owoce morza i znowu seks. Względem młodszego Sotaro był bardzo rozrzutny.
- Co taki zamyślony jesteś? - zapytał starszy.
- Co...? Um... Wspominam naszą ostatnią rocznicę. - wyjaśnił.
- To zapomnij na chwilę o niej i zobacz, co dla ciebie mam.
Wyciągnął z kieszeni spodni dwie wejściówki na bardzo prestiżowy pokaz mody. Nao wciągnął ze świstem powietrze i oczy mu się zaświeciły.
- Wiem, że interesuje cię ta cała moda i chciałbyś spróbować swoich sił w modelingu, więc zdobyłem te bilety. Nawet nie wiem, co to za projektant, ale myślę, że ci się spodoba.
Rudy dalej siedział ja zaczarowany i wpatrywał się w wejściówki. Nie wiedział, co powiedzieć. Żadne ze słów nie wyraziłyby w tej chwili jego radości. Ze łzami w oczach wstał, podbiegł do niego i bardzo mocno uścisnął.
- Dziękuje! Bardzo ci dziękuje! Ja widziałem informację w internecie o tym pokazie, ale nie odważyłbym się ciebie poprosić o bilety. Widziałem cenę i musiałbyś wydać na to dużo kasy. Dziękuje! Jesteś najlepszy! Kocham cię! - dostał słowotoku, ale zaraz szybko zamilkł i tulił się do niego.
- Nie ma za co. Przecież stać mnie na to. I też cię kocham. Nie będę na tobie oszczędzał. Chcę, żebyś miał wszystko, czego zapragniesz.
- Już wszystko mam. Od dwóch lat.
Uśmiechnął się i przytulił go mocniej.
- To jest dzisiaj o 20:00 . Mam nadzieję, że będziesz gotowy na czas.
- Oczywiście, że będę! Mam strój idealny na tę okazję. Aa! Właśnie! Zapomniałem o prezencie dla ciebie.
Pobiegł do sypialni i wyciągnął z szafki małe pudełko. Wręczył je ukochanemu i czekał na reakcję. Co prawda nie było to takie zajebiste, jak prezent od niego, ale oczekiwał chociażby kłamstwa, że mu się podoba. Sotaro otworzył pudełko i jego oczom ukazał się srebrny męski zegarek z diamentowymi elementami. Nie kosztował tak dużo jak bilety, bo Nao dopiero szukał pracy. Na razie był na utrzymaniu starszego. Ciemnowłosy wyjął delikatnie zegarek i obejrzał go dokładnie. Bardzo mu się podobał. Nie lubił za każdym razem wyjmować komórki z kieszeni. Założył go na nadgarstek i pocałował młodszego w usta - delikatnie i krótko. Uśmiechnął się.
- Dziękuje. Jest bardzo ładny. Mój stary zegarek nie tyka od jakiegoś roku i jest stary. Zawsze wiesz, czego mi trzeba.
- Mam dla ciebie jeszcze bardzo dobrą wiadomość. Pamiętasz jak jakiś czas temu byłem na rozmowie kwalifikacyjnej w wydawnictwie czasopisma o modzie? Wtedy mówili, że się nie nadaję, ale zadzwonili ostatnio i chcieliby mnie przyjąć. Zaczynam za dwa tygodnie.
- Tak krótko...? Szkoda... No ale cieszę się, że ci się udało.
- Ja też się cieszę. Która godzina?
- 17:00 - zerknął na NOWY zegarek.
- Już?! - zdziwił się - Ide naszykować sobie ubranie. I muszę się wykąpać! Przecież nie pójdę z taką szopą na głowie. Eh... Cholera jasna! - krzyknął, kiedy walnął palcami u stóp o kant łóżka. Na jednej nodze podskakiwał i w końcu zamknął się spanikowany w łazience. Sotaro obserwował go z rozbawieniem na twarzy. Zapowiadało się, że spędzi najbliższe 2 godziny przed telewizorem.  Tak jak podejrzewał zdążył obejrzeć cały jeden film i początek drugiego. Kiedy spojrzał na Nao, wiedział, że było warto. Rude włosy miał spięte a te, które wystawiły były skręcone. Czarna, błyszcząca marynarka, dopasowane spodnie, jasno zielona koszula pod spodem. Zaśmiał się dostrzegając jeden szczegół. Nawet w pantoflach na małym obcasie był niższy.
- Z czego się śmiejesz? Coś nie tak? Nie zdążę się przebrać!
- Nie, nie. Wszystko jest idealne. - ucałował go w czoło i poszedł założyć swój zwykły, czarny garnitur. Nie bardzo lubił zakładać okazjonalne stroje, ale teraz liczyło się szczęście Nao. Po chwili oboje byli już gotowi. Żadnym mercedesem dojechali na miejsce. W budynku zbierały się tłumy ludzi. Sotaro poprowadził Nao na ich miejsca. Nagle zgasły światła, a potem zostały skierowane tylko na wybieg. Rudy chciał piszczeć z ekscytacji, ale powstrzymał się. Wziął tylko starszego za rękę i zadowolony oglądał pokaz. Okazało się, że ubrania będą sprzedawane w sklepie w ich okolicy. Był bardzo szczęśliwy. Upatrzył sobie nawet kilka kompletów. Musi jak najszybciej zdobyć na nie pieniądze. Przecież nie może wszystkiego kupować za kasę Sotaro. Przed samym końcem ogłoszono, że jutro odbędzie się casting, ponieważ szukają modela. Nao nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Szybko poderwał się i zapisał na listę. Po drodze czuł na sobie lustrujące spojrzenia. Zignorował je jednak i uszczęśliwiony wrócił na miejsce. Sotaro obserwował go z wyraźnym zadowoleniem. Bardzo chciał, by młodszy spełnił swoje marzenie a teraz miał idealną okazję do tego. Z takim ciałem mógłby podbić świat. Był ładniejszy od niektórych modelek. Po pokazie Nao był już taki zmęczony, że o seksie nie było mowy. "Może jutro" - obiecał starszemu. Od razu przebrał się i poszedł do łóżka. Powinien się wyspać jeśli chce jutro dobrze wyglądać. Sotaro kilka minut później go przytulił i zasnęli.
Rano obudzili się całkowicie wypoczęci. Starszy postanowił wziąć sobie wolny dzień, by iść wspierać ukochanego. Nao szykował się prawie tak samo długo jak wczoraj. Dobrze, że casting zaczynał się po południu. Przed wyjściem zdążyli przekąsić jeszcze jakąś sałatkę. Nao podekscytowany wszedł do budynku, w którym zaczął spełniać swoje marzenia. Obserwował innych modeli i wiedział, że będzie ciężko, ale spodziewał się chociaż pochwały jego wyglądu i postawy. W końcu spece od modelingu wywołali jego imię. Trochę zdenerwowany wszedł na wybieg i przez chwilę czuł się jak prawdziwy model. Podszedł do niego światowej sławy projektant i poczuł jak serce mu staje. Czekał na tę chwilę bardzo długo.
- Zdejmij sweterek. - rozkazał.
Zrobił, co chciał i uśmiechnął się ciepło do ukochanego, który siedział za ławkami jurorów. Projektant zaczął mruczeć coś pod nosem. Notował coś w swoim zeszycie, potem zmierzył centymetrem jego pierś, pas i biodra. Potem stało się coś nieoczekiwanego.

1 komentarz:

  1. Łał <--- To moja reakcja jeśli chodzi o rozdział.
    "Żadnym mercedesem dojechali na miejsce." <--- Żadnym?
    To jeden, jedyny błąd.
    Ano...
    Za dużo tego "potem."
    Lece czytać dalej bo skończyłaś w takim momencie, że czuje ekstytacje.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń