- Znowu? - zapytał Tom głaskając go uspokajająco po głowie i plecach.
- T-tak
Pozwolił mu się wypłakać. Po kilku minutach ucichł i tylko się wtulał w brata.
- Przepraszam, że cię obudziłem. - odezwał się czarnowłosy.
- Nie szkodzi. Opowiesz, co się dzieję? Chcę w końcu wiedzieć, co doprowadza cię do takiego stanu.
Bill westchnął i wypalił z czymś, czego Tom na pewno się nie spodziewał.
- Śni mi się, że tracę głos na jednym z koncertów i nie mogę śpiewać. Potem fani się od nas odwracają i nikt mnie nie chcę w zespole. Zostaje sam...
Dredziaż, nie zastanawiając się dłużej, wybuchł śmiechem. Bill od razu się od niego odsunął z wielkim fochem.
- Jesteś okropny! Wiedziałem, że tak będzie jak się dowiesz.
Wstał i zniknął w łazience. Chłodny prysznic dobrze mu zrobi. Kilka minut później poczuł jak jego ciało jest obejmowane przez Toma, które składał delikatne pocałunki na szyi brata.
- Przepraszam Billy... - szepnął mu do ucha bardzo skruszonym tonem. Chłopak od razu wyczuł, że ma wyrzuty sumienia. Dalej jednak nie zwracał na niego uwagi zostając przy obrażaniu się. - Billy... - mruknął prosząco. Odwrócił go do siebie i musnął czule jego usta. - Naprawdę nie chciałem się śmiać. Rozumiem, że to ciężka i poważna sprawa, ale nie przejmuj się. Fani raczej by się bardzo martwili niż by się od ciebie odwrócili. Są tobie wierni.
- Mówisz poważnie? - zapytał z nadzieją.
- Oczywiście. A zespół to zespół. Sam nigdy nie będziesz. Ja cię nigdy nie zostawię. Przecież jesteśmy nie rozłączni, prawda?
Bill uśmiechnął się i pocałował mocno bliźniaka. Tom z wielką radością i zapałem przejął kontrolę nad sytuacją. Poczuł dziką żądze. w tej chwili mógłby go wziąć, ale no cóż... Nie bardzo chciał być potem nie przytomny w studiu. Wplątał dłonie we włosy chłopaka. Kochał czuć tę adrenalinę, która pojawiała się za każdym razem, gdy okazywali sobie czułości... lub brutalność. Obaj lubili ostre zabawy a Bill był wiecznie napalony. Jeszcze bardziej kochał właśnie jego. Tego egoistycznego, wrednego palanta... Ale co to byłby za Bill, gdyby właśnie taki nie był? Po dłuższej chwili oderwali się od siebie i zaczerpnęli powietrza. Czarnowłosy zaśmiał się.
- Chyba o czymś zapomniałeś. - poinformował go.
To spojrzał na siebie i zmarszczył brwi, kiedy spostrzegł mokre ubranie. Rozebrał się i rzucił ciuchy na podłogę.
- Chodźmy spać. Rano czeka nas mnóstwo pracy. - powiedział Dredziaż mimo podniecenia.
Bill jak na zawołanie ziewnął i wyszedł z kabiny prysznicowej. Uwielbiał te duże łazienki w hotelowych apartamentach. Takie życie bardzo odpowiadało jego standardom. Nawzajem się wytarli i nadzy udali się do łóżka. Potrzebowali swojej bliskości, a ubrania tylko by im przeszkadzały. Tom od razu zaczął dobierać się do jego tyłka. Czarnowłosy jękiem reagował na każdą pieszczotę i podniecił się, gdy tylko poczuł palec brata w swoim wejściu. Dredziaż przewrócił gwałtownie bliźniaka na brzuch, a ten krzyknął wyrywając mu się. Był wściekły, a Tom zastanawiał się, co mu znów odwaliło. Dobrze wiedział, że tamten też tego chciał.
- Patrz, co zrobiłeś, ty pieprzony idioto! - pokazał mu palec, na którym ten nic nie zauważył przez brak światła.
- Nie rozumiem...
- Złamałeś mi paznokieć, a miałem świeży manicure! Mogłeś być delikatniejszy, głupi napaleńcu! Śpisz na kanapie, chuju niewyżyty!
Rzucił w niego poduszką i wygonił za drzwi sypialni. Wyśmiewanie się? Spoko, szybko wybaczył. Natomiast złamany paznokieć.... Tom westchnął. Wiedział, że brat mu tak tego nie odpuści. Zapowiadał się długi dzień prób i humorki Billa. Tia... Nie mógł się doczekać.
KONIEC